2 828 029
oleska: Jestem matką dwójki dzieci, mieszkam w Cieszkowie i muszę przyznać, że informacja o podwyżkach ...
Zew: Oto kolejny odcinek "Cmentarnych Kuriozów" czyli rubryki, która z pewnością trafia w gust wszystk...
chicago: alez szybko zdecydowal ktos z tej gazety odpowiedziec <,madrym wywodem >.po 4 miesiacach ja w przec...
Rotmistrz: Milicz 10 000 mieszkańców, a migrantów 2000. Tak się niszczy kraj... Na co czekają mieszkańcy? ...
alek: Rozumiem Pana/Pani frustrację i zagubienie w obliczu różnorodności mediów lokalnych oraz propaga...
Tylko zalogowani użytkownicy mogą reagować na artykuły.
Na sesji rady Powiatu Milickiego w poniedziałek 17 lipca starosta przegrał stosunkiem 6:3 głosowanie w sprawie zobowiązania zarządu powiatu do zaniechania działań zmierzających do likwidacji oddziału ginekologiczno-położniczego w szpitalu w Miliczu. Za przyjęciem uchwały zagłosował przewodniczący Rady Powiatu K. Osmelak z klubu radnych starosty, od głosu wstrzymał się K. Domagała, a wicestarosta J. Łabuda i członek zarządu powiatu M. Warkocz nie wzięli udziału w głosowaniu.
Wszystko zaczęło się od jednogłośnie przyjętego apelu radnych gminy Milicz, którzy na sesji Rady Miejskiej 10 lipca wystąpili do zarządu powiatu milickiego o nielikwidowanie oddziałów ginekologiczno-położniczego i neonatologicznego. Następnego dnia czworo radnych powiatowych – Halina Góra, Sylwia Szydłowska-Małecka, Edward Rybka oraz Marcin Ciesielski – złożyło na ręce przewodniczącego Rady Powiatu Krzysztofa Osmelaka wniosek o zwołanie sesji nadzwyczajnej, na której głosowano by uchwałę w sprawie zobowiązania zarządu powiatu do zaniechania działań zmierzających do likwidacji oddziału ginekologiczno-położniczego.
Po zaprezentowaniu projektu uchwały przez radnego Marcina Ciesielskiego z klubu Ziemia Milicka głos zabrała jego klubowa koleżanka radna Sylwia Szydłowska-Małecka, która przytoczyła wystąpienie z tego dnia ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, który obiecał dofinansowanie dla szpitali w kwocie 15 mld zł. Blisko 7 mld ma zrekompensować szpitalom wzrost minimalnych wynagrodzeń, kolejne 7,5 mld ma pokryć wzrost cen spowodowanych inflacją, a 700 mln zł dedykowane ma być szpitalom powiatowym na oddziały internistyczne, chirurgię ogólną i położnictwo. Z kolei radna Halina Góra przyznała, że najbardziej w zaistniałej sytuacji boli ją fakt, że jako radna dowiedziała się o tak ważnej sprawie z wpisów na Facebooku Doroty Folmer, członkini Rady Otwartego Dialogu powołanej przez starostę. Wynika z nich, że członkowie Rady Dialogu zostali zapoznani z dokumentami, wyliczeniami i decyzją ministerstwa zdrowia oraz NFZ. – Wnioskuję, że wtajemniczeni już wiedzą, za ile starosta i wspierająca go grupa chcą sprzedać położnictwo, ginekologię i neonatologię. Jaki to ma być deal? Ile z tego dostaniemy, a co będziemy musieli oddać? Decyzje pewnie już zapadły, tylko gdzie w tym wszystkim jest głos nas – radnych? – pytała retorycznie radna Góra. Radna chciała też wiedzieć, o ile pomniejszy się kontrakt szpitala po likwidacji oddziału, i co konkretnie miałoby powstać w zamian, a także, jakie są koszty bezpośrednie i pośrednie oddziału ginekologiczno-położniczego oraz co z Centrum Zdrowia Psychicznego, które miało powstać przy milickim szpitalu. Radna wyszła również z propozycją ratowania szpitala. Jej zdaniem kluczem mogłaby być realizacja planu naprawczego przyjętego jednogłośnie przed Radę Powiatu w listopadzie 2022 r., i który został złożony w NFZ. Radny Marcin Ciesielski wskazywał natomiast, że ubiegły rok szpital zamknął stratą w wysokości 12 mln zł, z czego strata oddziału ginekologiczno-położniczego wynosiła tylko 2,3 mln zł, a więc jedną szóstą całej straty. Stąd radny nie wie, dlaczego akurat ten oddział ma być zamknięty. Radny Szymon Lew z aprobatą odniósł się do uchwały, ale chciał wiedzieć, czy powiat rozpoczął już jakieś działania odnośnie likwidacji oddziału, gdyż na ostatniej sesji starosta stanowczo zaprzeczał, jakoby takie działania były prowadzone. Radny Grzegorz Duda stał z kolei na stanowisku, że szpital to nie fabryka i nie powinien przynosić zysku, ale chronić zdrowie ludzkie. Bez zmian systemowych i dofinansowania procedur z budżetu państwa nie da się jednak szpitalowi zapewnić płynności finansowej i nawet po likwidacji oddziału będzie się on nadal zadłużał. Natomiast radny Krzysztof Domagała, który jest przewodniczącym MOZ NSZZ „Solidarność” Whirlpool Polska, stwierdził, że dla niego, jako związkowca, najważniejsze są miejsca pracy, dlatego będzie głosował przeciwko likwidacji szpitalnego oddziału, gdyż zrobi wszystko, żeby uratować szpital.
Pracownicy szpitala zabierają głos
W kolejnej części sesji głos zabierali przybyli na obrady lekarze, pielęgniarki i związkowcy. Kierownik oddziału ginekologiczno-położniczego Tomasz Wołyniak mówił, że porodówka jest jedynie wycinkiem działalności kierowanego przez niego oddziału i stanowi średnio 25 proc. dochodów całego oddziału, a 75 proc. to pozostałe działania ginekologiczne oraz opieka nad kobietami w ciąży. W Miliczu liczba porodów utrzymuje się na stałym poziomie, co jest jakimś sukcesem, gdyż w skali kraju liczba porodów maleje. Kierownik stwierdził też, że od wielu lat porody są koszmarnie niedofinansowane przez NFZ – na wrocławskim prywatnym oddziale położniczym cesarskie cięcie kosztuje 17-20 tys. zł a milicki szpital za ten sam zabieg otrzymuje 2,8 tys. zł. Zdaniem kierownika zamykanie oddziałów ginekologiczno-położniczych jest cofaniem medycyny w tej dziedzinie do XIX wieku.
Następnie w imieniu Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych działającego przy milickim szpitalu głos zabrała położna Anna Ciepła, która wyraziła żal i złość na zaistniałą sytuację. – Nie dano nam żadnych szans na rozwój i polepszenie swojej sytuacji. Wszelkie propozycje zarówno pracowników, jak i członków Związku zawsze były zbywane. Zwyczajnie nie chciano nas w niczym wesprzeć, a teraz z niezwykłą lekkością niektórzy wypowiadają się na temat zamknięcia naszego oddziału, nie dostrzegając przy tym w ogóle ludzi, którzy tutaj pracują – mówiła A. Ciepła. Zarzuciła też władzom szpitala niewypłacanie należnego do zdobytego wykształcenia i kwalifikacji wynagrodzenia, odbieranie świadczeń socjalnych i zmniejszanie obsad na dyżurach. Głos zabrała też przewodnicząca regionu dolnośląskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Anna Staniuk. Przyznała, że niedofinansowanie procedur medycznych dotyczy wszystkich szpitali powiatowych w naszym kraju. Wstawiła się również za położnymi, które przeważnie są w młodym wieku, wykształciły się i chcą pomagać kobietom. Położna oddziałowa Anna Czarnecka wręczyła też na ręce przewodniczącego Rady Powiatu petycję z ponad 3 tysiącami podpisów w sprawie niezamykania oddziału ginekologiczno-położniczego.
Z kolei przedstawiciel mniejszościowego udziałowca spółki MCM wiceburmistrz Łukasz Rokita podsumował dyskusję konkluzją, że nic nowego się na sesji nie dowiedział, gdyż nie przedstawiono żadnych danych ani analiz. – Jedyne, co jest, to nieformalna propozycja, z której skorzystamy, albo nie – mówił Ł. Rokita. I dodał, że według rankingu Fundacji Rodzić po Ludzku milicka porodówka jest znacznie wyżej oceniana niż w Oleśnicy czy Trzebnicy, a Krotoszyna w ogóle w tym rankingu nie ma. – Dlaczego zatem padło na Milicz? – pytał wiceburmistrz.
Starosta Sławomir Strzelecki odniósł się najpierw do wypowiedzi ministra zdrowia. Przyznał, że podobne deklaracje są mu już znane od maja. Ministerstwo ma rzeczywiście sfinansować podwyżki pensji, opłacić nadwykonania, których milicki szpital ma dużo, i dołożyć do kontraktów szpitalom powiatowym. Odpowiadając radnemu Lwowi, zapewniał, że od poprzedniej sesji nic się nie zmieniło, a jeszcze w tym tygodniu starosta chciałby zwołać sesję, na której odniesie się do wszystkich pytań radnych, a prezes szpitala i główny księgowy przedstawią dane finansowe. – Państwo wzywacie zarząd powiatu do tego, aby coś robił albo czegoś nie robił. W opinii NSA nie macie do tego prawa – mówił starosta. Rację staroście przyznał radny Marek Warkocz, który również powołał się na wyroki sądów administracyjnych i głosowanie tej uchwały nazwał „ośmieszaniem się”. Natomiast przeciwnego zdania był przewodniczący Rady Krzysztof Osmelak, według którego uchwała nie łamie prawa i jest zgodna ze statutem powiatu.
Podczas głosowania doszło do wielu zwrotów akcji. Najpierw pomylił się radny Krzysztof Domagała, który, jak powiedział, ze zdenerwowania wcisnął na tablecie przycisk „wstrzymuję się”, zamiast „przeciw”. Jednak przewodniczący Osmelak nie zareagował na zgłoszenie pomyłki przez radnego. Z kolei radni Marek Warkocz i Janusz Łabuda odmówili wzięcia udziału w głosowaniu, uznając uchwałę za niezgodną z prawem. Te trzy głosy przesądziły o przegranej starosty Strzeleckiego w głosowaniu. Przeciw opowiedziało się bowiem tylko 3 radnych: starosta oraz radni Jerzy Szkatuła i Piotr Psiuk. Z kolei za przyjęciem uchwały zagłosowali radni: Marcin Ciesielski, Sylwia Szydłowska-Małecka, Grzegorz Duda, Szymon Lew, Halina Góra i Krzysztof Osmelak. Nieobecni na obradach byli radni Krystyna Patalas, Marek Sierpiński i Edward Rybka. Obecne na sali położne nagrodziły wynik głosowania brawami.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą reagować na artykuły.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą reagować na komentarze.
Ah, miasto Milicz - raj dla ludzi z poczuciem humoru i umiejętnością prowadzenia sensownej polityki. Cóż za spektakl polityczny! Starosta przegrał głosowanie, aż 6 do 3 - nieźle! To pewnie zasługa tych mądrych i odpowiedzialnych radnych, którzy są na straży interesów mieszkańców! Ale proszę bardzo, wszystko zaczęło się od jednogłośnie przyjętego apelu, więc musiało to być wstrząsające! Radni zebrali się na sesji, przekonywali zarząd powiatu, a minister zdrowia obiecał dofinansowanie w kwocie 15 miliardów złotych. O, to jest prawdziwa kasa! Czyżby ktoś zapomniał powiedzieć, że to jak zobowiązanie od pana Niedzielskiego, tak i bajka z koszmarnie niedofinansowanymi porodówkami, które cofają medycynę do XIX wieku? I te związki zawodowe, nie można ich nie kochać. Położne wkurzone, że nie dano im szans na rozwój, a teraz nikt ich nie słucha, nawet gdy wręczają petycje z 3 tysiącami podpisów. No cóż, tak to bywa, co z tego, że zdrowie ludzkie i opieka nad kobietami w ciąży - niech się martwią o miejsca pracy! A wiceburmistrz Rokita podsumował to wszystko z odpowiednią dozą ironii - nic nowego się nie dowiedział, ale może skorzystają z nieformalnej propozycji. Po prostu profesjonaliści! Ale na koniec muszę przyznać, że to była prawdziwa komedia podczas głosowania. Przewodniczący Rady nie zareagował na pomyłkę, radni odmówili głosowania, a położne oklaskiwały wynik. To chyba nie jest miasto, to jest kabaret! Drogi Głosie Milicza, jesteś prawdziwym źródłem rozrywki i rozśmieszasz mieszkańców Milicza takimi newsami. Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek tej politycznej telenoweli!