LOGO
Niezależny tygodnik powiatowy gmin: Cieszków, Krośnice, Milicz

W sprzedaży od 29.11.2023

IMG

Licznik odwiedzin

2 827 940

Ostatnie komentarze

Aktualności

Cała prawda o szpitalu

196 👁️ 0 💬
0
0

Tylko zalogowani użytkownicy mogą reagować na artykuły.

Zaloguj się

Na sesji Rady Powiatu w środę 8 listopada przedstawiciele firmy konsultingowej Know How ze Szczecina przedstawili wyniki audytu w milickim szpitalu powiatowym oraz zaprezentowali dwa warianty planu naprawczego dla spółki MCM. Audytorzy wskazywali na wiele nieprawidłowości w naszym szpitalu, jak np. na brak odpowiedzialności kierowników za wynik finansowy ich oddziałów.

Uznana na rynku medycznym firma konsultingowa Know How ze Szczecina przeprowadziła pierwszy audyt w milickim szpitalu w 2019 roku. W tym roku na zlecenie powiatu audytorzy po 4 latach ponownie przeanalizowali sytuację szpitala w Miliczu. Wyniki audytu i warianty planu naprawczego dla MCM przedstawiali na sesji Rady Powiatu: prezes firmy Adam Roślewski oraz audytorzy Joanna Korendowicz i Jacek Piętniewicz. Jak mówił prezes, już 4 lata temu szpital się nie bilansował, ale skala zadłużenia była jeszcze stosunkowo niewielka. – Mieliście państwo pełną zdolność manewrową do wykonania pewnych odważnych ruchów. Z przykrością stwierdzamy, że przez 4 lata od ostatniego audytu nie zostało zrobione prawie nic z tego, co zaleciliśmy – mówił prezes firmy konsultingowej.

Covid niewykorzystaną szansą
Szef firmy audytorskiej stwierdził też, że milicki szpital nie wykorzystał szansy na poprawę swojej sytuacji finansowej podczas epidemii Covid-19, kiedy do szpitala trafiały dodatkowe miliony złotych z NFZ. – Z punktu widzenia społeczeństwa Covid był wielką tragedią. Natomiast służba zdrowia miała w tym czasie o wiele więcej do zrobienia. Wiele szpitali podobnej wielkości jak w Miliczu  na tym zadaniu zarobiło niemało pieniędzy i poprawiło swoją kondycję finansową – mówił A. Roślewski, z zawodu  lekarz internista, były zastępca Lekarza Wojewódzkiego Województwa Zachodniopomorskiego. Jak stwierdził, w czasie covidu w 2021 roku kontrakt z NFZ zwiększył się w szpitalu o ponad 20 mln zł w stosunku do 2020 r. Z tego ok. 13 mln zł to były dodatki covidowe do wynagrodzeń, natomiast samej gotówki z kontraktu było aż o 7 mln zł więcej. – Niestety, u was wygląda to tak, jakby zarządzający szpitalem się pogubili. Zobaczyli większą ilość pieniędzy, która przyszła, i nie wykorzystali tej szansy – mówił prezes Roślewski.

Nieefektywny blok operacyjny
Następnie głos zabrała specjalizująca się w polityce kadrowej szpitali Joanna Korendowicz, która badała stan i strukturę zatrudnienia w MCM. Na początku ekspertka z Know How wskazała, że w poprzednich latach na wynagrodzenia przeznaczano ok. 85 proc. wszystkich przychodów szpitala, a w maju 2023 r. aż 95 proc. przychodów. J. Korendowicz zwracała uwagę na nieoptymalny stan zatrudnienia i organizacji pracy w MCM. – Obłożenie waszych łóżek na oddziałach to obecnie 60 proc, a obsadę pielęgniarską macie na 100 proc. obłożenia. Dlatego proponujemy zmniejszenie na oddziałach liczby łóżek o 14, dzięki czemu będzie można zmniejszyć obsadę pielęgniarską i zaoszczędzić na wynagrodzeniach  – mówiła J. Korendowicz dodając, że najwięcej do poprawienia jest na bloku operacyjnym, który jest nieefektywnie zarządzany. – Plan operacji i kwalifikacja do zabiegu są sporządzane na dzień przed operacją. Nie macie poradni anestezjologicznej, która potrafiłaby wcześniej wykluczyć osoby, które „wypadają” z operacji. Okazuje się, że niektórzy pacjenci danego dnia nie mogą być operowani, a nikogo nie ma na ich miejsce. Tymczasem grafik pielęgniarski jest ustawiony od rana do południa. Wtedy ten opłacany personel tam jest i czeka, a tak naprawdę nie ma co robić. Często jest tak, że zabiegi się zaczynają dopiero od godz. 10, a personel czeka na bloku operacyjnym od godz. 7.30. To wszystko przekłada się na koszty osobowe, które są bardzo wysokie – informowała radnych J. Korendowicz, dodając, że problemem jest też absencja chorobowa pracowników. – Średnio w szpitalu na 1 etat pracowniczy przypada aż 15 dni choroby na rok. Jest to znacznie powyżej średniej i należy się temu przyjrzeć. To są dodatkowe duże koszty dla szpitala, który musi zapewnić zastępstwa – dodawała ekspertka, wskazując, że w szpitalu nie ma płacowego systemu motywacyjnego i czy pracownik jest aktywny, czy pasywny to zarabia tyle samo. J. Korendowicz zwróciła też uwagę na to, że regulamin wynagradzania ma ponad 20 lat i był opracowywany jeszcze dla ZP ZOZ. Audytorka proponuje w zaleceniach zredukować zatrudnienie o 11,5 etatów, o kilka umów-zleceń i 1 kontrakt, co w skali roku pozwoli spółce zaoszczędzić ok. 2 mln zł.

Brak odpowiedzialności kierowników
Jako kolejny głos zabrał dyrektor Jacek Piętniewicz, który jako audytor analizował głównie organizację i zarządzanie. – Pierwszym zarzutem jest to, że w waszym szpitalu nie wiadomo, kto komu podlega. Rozwiązania regulaminowe są takie, że np. kierownik oddziału podlega dyrektorowi ds. medycznych, ale w praktyce bezpośrednio podlega prezesowi. Pielęgniarka naczelna funkcjonuje w pionie dyrektora ds. medycznych, ale może otrzymywać polecenia tylko od prezesa. Podczas rozmów z pracownikami na pytanie, komu pani podlega, następowała konsternacja. Nie wiadomo, kto kim dowodzi i kto odpowiada za jaki obszar funkcjonowania – wskazywał Jacek Piętniewicz dodając, że np. zespołem poradni specjalistycznych tak naprawdę zarządza sekretarka medyczna, która nie ma formalnie żadnych umocowań prawnych do zarządzania.
Były dyrektor szpitali w Świnoujściu i w Dębnie mówił, że największym problemem w bilansowaniu się oddziałów jest brak odpowiedzialności kierowników za efektywność finansową swoich oddziałów. – Żaden z kierowników oddziałów nie odpowiada za sprzedaż świadczeń i za ponoszone koszty na swoim oddziale. Oni nie otrzymują żadnych informacji na temat efektów finansowych ich działalności. Kierownicy nie wiedzą, jaka jest sprzedaż i poziom kosztów, a przez to – jaka jest efektywność finansowa ich oddziałów. W związku z tym kierownicy nie poczuwają się do odpowiedzialności za wynik finansowy swoich oddziałów – mówił dyr. Piętniewicz dodając, że w szpitalu w Miliczu trzeba jak najszybciej stworzyć system informacji zarządczej z planami zadań do wykonania dla kierowników, którego wykonanie trzeba na bieżąco sprawdzać i korygować.
Audytor wskazywał też, że w porównaniu do 2021 roku w 2022 r. w szpitalu spadła liczba udzielanych świadczeń medycznych. Na szczęście, dzięki zwiększonej wycenie świadczeń kontrakt z NFZ był wyższy. W 2021 roku NFZ wypłacił MCM 49 mln 517 tys. zł za 30.250 świadczeń medycznych. Natomiast w 2022 roku wypłacono 61 mln 296 tys. zł za 29.478 świadczeń medycznych. – Czyli rosła ilość pozyskiwanych środków z NFZ, a spadała liczba wykonywanych procedur. W finansach się niby poprawia, ale tak naprawdę nie jest to związane z rosnącą aktywnością szpitala. Im więcej pieniędzy przepływa, tym straty są większe – mówił prezes A. Roślewski, dodając, że liczba udzielanych świadczeń medycznych powinna co roku proporcjonalnie rosnąć, a nie spadać.
Dyrektor Piętniewicz wskazywał z kolei na wysokie koszty utrzymania szpitala, co jest spowodowane wielkością jednostki i nadmiarem powierzchni. Mówił także o potrzebnych remontach, zwłaszcza instalacji wentylacyjnej, gdzie na 31 central sprawnych jest tylko 8. MCM ma też wyższe niż inne placówki medyczne koszty tzw. usług hotelowych, a więc za żywienie pacjentów i pranie pościeli, co jest spowodowane brakiem jasnych procedur zarządzania usługami hotelowymi. Dyr. Piętniewicz odniósł się też do ogromnych kosztów produkcji ciepła, na które szpital wydawał rocznie ponad 2 mln zł. Cena 1GJ energii cieplnej wynosiła aż 232 zł.

Szpital zadłużony na 39,7 mln zł
Jak wskazywali audytorzy, wielkim problemem jest zadłużenie szpitala. Na koniec kwietnia spółka była zadłużona na 39,7 mln zł! Z tej kwoty 4,6 mln zł to zobowiązania długoterminowe, ale aż 35,1 mln zł to zobowiązania krótkoterminowe, z czego 3,7 mln zł to zobowiązania wymagalne. 19 mln zł to zadłużenie z tytułu podatków i ZUS-u. Natomiast niezapłacone faktury wobec dostawców towarów i usług opiewają na 11,2 mln zł, a zaległe niewypłacone wynagrodzenia oraz świadczenia socjalne dla pracowników wynoszą 1,4 mln zł.
Firma Know How zaleca zamknięcie oddziału ginekologiczno-położniczego oraz przychodni POZ, która przynosi stratę. Prezes Roślewski stwierdził, że porodówki nie da się rozwinąć w kolejnych latach, gdyż w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. Straty porodówki z roku na rok będą coraz wyższe. Natomiast POZ lepiej oddać w prywatne ręce, zamiast każdego roku dokładać do jego działalności 1 mln zł.

2 warianty planu naprawczego
Firma Know How przygotowała 2 warianty ratowania szpitala. Wariant 1 to wdrożenie wskazanych zmian bez likwidacji porodówki. Obejmuje to m.in. oszczędności w wys. 2,1 mln zł w obszarze kadrowym (optymalizacja zatrudnienia), 2,1 mln zł w obszarze organizacyjno-zarządczym (żywienie, usługi hotelowe, zarządzanie powierzchnią i kotłownią) i optymalizację zużycia materiałów medycznych w wys. 200 tys. zł. Przy tym wariancie szpital co roku będzie przynosił około 7-8 mln zł straty.
Wariant naprawczy nr 2 oprócz wskazań w wariancie nr 1 obejmuje likwidację porodówki oraz wprowadzenie w jej miejsce nowych działalności oferowanych przez NFZ. Tutaj dodatkowy roczny dochód z nowych działalności i brak straty porodówki mógłby wynosić nawet 9 mln zł. Przy tym wariancie szpital rocznie wypracowywałby zysk w wys. ok. 2 mln zł rocznie. Wariant zero zakłada zostawienie wszystkiego tak jak jest, ale będzie to oznaczało roczną stratę w wys. 12-13 mln zł.

Dyskusja nad planem naprawczym 
Podczas dyskusji nad planem naprawczym starosta Sławomir Strzelecki stwierdził, że w ciągu pół roku od opracowania planu naprawczego nowy prezes Janusz Atłachowicz wcielił w życie wiele założeń wariantu nr 1, jak chociażby optymalizację liczby łóżek. Starosta mówił, że dużym problemem jest reorganizacja pracy bloku operacyjnego, gdyż pracownicy nie akceptują zmian w organizacji pracy. Starosta Strzelecki podkreślał też, że osobiście był za likwidacją oddziału ginekologiczno-położniczego, chociażby dlatego, że pacjentkami oddziału tylko w 25 proc. są mieszkanki naszego powiatu. Ostatecznie wycofał się z uchwały o likwidacji, gdyż tak zdecydowała większość radnych w jego klubie. Podczas obrad mówiono też, że oprócz wcielenia w życie restrukturyzacji szpitala jedyną nadzieją na istnienie milickiego szpitala są środki z Krajowego Planu Odbudowy, które nowy rząd ma przeznaczyć na oddłużenie szpitali.
Podczas dyskusji radna Halina Góra zauważyła, że nowy program naprawczy jest podobny do tego z 2019 roku, ale nie ma w nim wariantu, który zakładał rozwój i dalsze istnienie porodówki. Starosta odpowiedział, że realizacja tego wariantu jest niemożliwa, gdyż zakładał on zwiększenie o 450 liczby porodów na oddziale, a od 2019 roku liczba porodów stale się zmniejsza. Radna w odpowiedzi podkreślała, że jako kobieta nigdy nie poprze likwidacji oddziału ginekologiczno-położniczego. Z kolei radny Marek Warkocz zastanawiał się, dlaczego publiczny POZ, który ma ponad 3 tysiące pacjentów, przynosi tak duże straty, a prywatne przychodnie na naszym terenie osiągają zyski. Tutaj prezes Roślewicz wskazywał, że w prywatnych placówkach zawsze jest większa motywacja i maksymalna efektywność pracy. Według niego spółka MCM powinna zlikwidować POZ i dogadać się z szefami prywatnych placówek na większą współpracę i wykonywanie chociażby dla nich badań laboratoryjnych.

Zaloguj się, aby zostawić komentarz i ocenić artykuł...

Oceny

0
0

Tylko zalogowani użytkownicy mogą reagować na artykuły.

Zaloguj się

Komentarze

Brak komentarzy do tej publikacji.